Kibice Barcelony mają zastrzeżenia do gry zespołu, mimo że zajmuje drugie miejsce w Primera Division i pewnie awansował do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Według hiszpańskich mediów zawodnicy mają problem z Luisem Enrique, który niebawem może stracić pracę.
Kataloński klub przeżywa kryzys wizerunkowy, o czym pisaliśmy W TYM MIEJSCU. Tym razem skupimy się na sytuacji sportowej, która też pozostawia wiele do życzenia.
Luis Enrique przed sezonem objął posadę trenera klubu, w którym znakomicie spisywał się jako zawodnik. W latach 1996-2004 rozegrał w barwach Barcelony 300 meczów, strzelił 108 goli i zdobył siedem trofeów.
Gorszy strateg
Jego kariera trenerska na razie nie obfituje w tyle sukcesów. W 2008 roku rozpoczął przygodę szkoleniową w drugiej drużynie Barcelony. Trenował ją przez trzy lata, po czym skorzystał z oferty AS Roma. W stolicy Włoch nie podołał jednak zadaniu – zakończył rozgrywki na szóstym miejscu i po sezonie pożegnano się z nim bez żalu.
Reputację odbudował w ubiegłym sezonie, w którym przeciętna Celta Vigo grała przekonujący, ofensywny futbol. Kiedy przejmował Barcelonę po Gerardo Martino, który nie zdobył żadnego trofeum, kibice i eksperci nie byli przekonani do tego wyboru.
Nieco przebudowany zespół Barcelony, chociaż nie prezentował wybitnej gry, zaczął sezon bardzo obiecująco. W lidze miał nieprawdopodobną serię ośmiu meczów bez straty gola. Trzeba jednak pamiętać, że rywale nie byli wymagający.
Oblane sprawdziany
Pierwszy poważny test przyszedł 30 września w Lidze Mistrzów – Duma Katalonii zmierzyła się na Parc des Princes z mistrzem Francji. Po emocjonującym spotkaniu PSG wygrało 3:2. Niespełna miesiąc później drużyna Enrique pojechała do Madrytu. Gran Derbi zaczęło się dobrze, bo od gola Neymara. Później jednak Real przejął inicjatywę, zdobył trzy bramki i nie pozostawił złudzeń rywalom.
Od tamtej pory drużynie zdarzyły się wpadki, jak choćby z Celtą (0:1), Getafe (0:0) czy w ostatniej kolejce z Realem Sociedad (0:1). "Mundo Deporivo" poinformowało, że klub postawił Enrique ultimatum – jeśli nie wygra dwóch najbliższych meczów, z Elche w Copa del Rey i Atletico Madryt w Primera Division, zostanie zwolniony.
Zarząd i trener zaprzeczają tym doniesieniom. – Ciągłość pracy trenera zależy od wyników, to jedna z rzeczy, które musisz wiedzieć, zaczynając pracę w tym zawodzie. Czuję jednak wsparcie zarządu i drużyny – poinformował Enrique.
Ujarzmić Messiego
Według hiszpańskiej prasy, kluczowi piłkarze nie popierają stylu pracy trenera, który stara się rządzić twardą ręką. Mecz z Realem Sociedad na ławce rezerwowych zaczęli Leo Messi i Neymar, co było olbrzymim zaskoczeniem.
– Nie traktuję zawodników jak moich synów. Gdyby tak było, myślę, że popełniłbym błąd. Drużyna jest ważniejsza niż indywidualności. Pewne zasady wszyscy muszą respektować, bez względu na nazwisko. Głęboko w to wierzę – powiedział szkoleniowiec Barcy, odnosząc się do relacji z Messim.
Słowa trenera wyraźnie wskazują, że nieporozumienia w szatni nie są tylko wymysłem mediów. Enrique musi pamiętać, że Messi traktowany jest na Camp Nou jak bóg futbolu. I nie chodzi wcale o kibiców, tylko ludzi zarządzający klubem (bez znaczenia są zmiany, zachodzące obecnie na najwyższych szczeblach), którzy za wszelką cenę chcą zatrzymać Argentyńczyka. Jeśli dojdzie do sytuacji, w której jeden z nich będzie musiał opuścić Barcelonę, wybór będzie oczywisty…